W Polsce dotąd ukazało się ponad 20 tłumaczeń „Małego Księcia”, a do tego kilka przekładów na gwary, np. mazurską, kaszubską. Jak to jest tłumaczyć dzieło, które doczekało się już tylu różnych wydań w kraju?
Dopiero teraz dowiaduję się, że było aż tyle tłumaczeń „Małego Księcia” na polski. Przystępując do pracy, nie myślałam o swoich poprzednikach w tym sensie, że nie chciałam sugerować się ich pomysłami, więc nie zaglądałam do innych edycji. Skądinąd kiedy tłumacz zabiera się za tak znany tekst, ma świadomość, że prawdopodobnie rezultat jego pracy będzie porównywany z innymi. Byłam wzruszona, że mam za zadanie przełożyć książkę, która była jednym z oczarowań mojego dzieciństwa. Pamiętam, że dostałam „Małego Księcia” w prezencie jako pięciolatka i potem wypytywałam mamę o to, gdzie dokładnie poleciał Mały Książę i czy może jednak wrócić do Róży, i czy ja też mam szansę się z nim spotkać. Mój przekład jest napisany trochę bardzie współczesnym językiem niż tamten z mojego dzieciństwa, choć nie unowocześniałam niczego na siłę.
WIĘCEJ