Wesprzyj

Wesprzyj działalność Wolnych Lektur

Przelew:

Fundacja Wolne Lektury
ul. Marszałkowska 84/92 lok. 125
00-514 Warszawa
Nr konta: 75 1090 2851 0000 0001 4324 3317
Tytuł przelewu:
Darowizna na fundację Wolne Lektury

PayPal:

Płatność internetowa:

Wesprzyj bibliotekę internetową
Wolne Lektury

1,5% procent

Logo akcji 1,5%

KRS 0000070056

x

„Pieśń o żołnierzach z Westerplatte” Gałczyńskiego na 85. rocznicę wybuchu II wojny światowej30 sierpnia 2024 Wolne Lektury

Z okazji przypadającej w tym roku 85. rocznicy wybuchu II wojny światowej udostępniliśmy wiersz Pieśń o żołnierzach z Westerplatte Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego.

W utworze brzmi słodki, konsolacyjny ton requiem. wiersz Gałczyńskiego emanuje elegijnym spokojem i łagodnością. Choć upamiętnia konkretne wydarzenia z czasów II wojny światowej, ton jego daleki jest od bitewnego zgiełku. Podmiot liryczny patrzy na świat z perspektywy metafizycznej i mitotwórczej.

Nazwa Westerplatte oznacza „wyspa zachodnia”, niegdyś nieopodal znajdowała się również „wyspa wschodnia”, Ost Platte, która z czasem połączyła się z lądem. W połowie XIX w. Westerplatte też przekształcono w półwysep łączący się z wybrzeżem w północno-wschodniej części Gdańska, przy ujściu Martwej Wisły do Bałtyku. To niezamieszkany, zalesiony, dwukilometrowy pas lądu szeroki na 200–500 metrów pomiędzy Zatoką Gdańską i zakolem rzecznym, tzw. Zakrętem Pięciu Gwizdków. Wykupiony z rąk niemieckich jeszcze w 1919 r., w 1925 r. przekazany w bezterminowe, bezpłatne użytkowanie Polsce z uchwalonym przez Ligę Narodów prawem do utrzymania straży wojskowej, w latach 1926–1939 stanowił eksklawę Rzeczypospolitej Polskiej wewnątrz terytorium Wolnego Miasta Gdańska. Stał się też jednym z pierwszych punktów zaatakowanych przez Niemców wraz z rozpoczęciem działań wojennych.

Gdy ok. 4:48 nad ranem 1 września 1939 roku niemiecki pancernik Schleswig-Holstein rozpoczął ostrzeliwanie Westerplatte, symbolicznie dał początek II wojnie światowej. Jednocześnie szturm na placówkę rozpoczęły oddziały na lądzie. Drugiego dnia walk miał miejsce wielogodzinny atak lotniczy. Odpór polskich żołnierzy atakowanych z lądu, morza i powietrza stał się legendą kampanii wrześniowej i symbolem bohaterskiej obrony Polski przed agresją III Rzeszy. Zadanie wyznaczone przez dowództwo wojskowe przewidywało, że ok. 200 członków załogi pełniących służbę wartowniczą w Wojskowej Składnicy Tranzytowej na półwyspie powstrzyma przewidywany atak niemiecki przez 12 godzin. Bronili się nieustępliwie tydzień, do momentu decyzji o kapitulacji, którą 7 września podjął major Henryk Sucharski wobec braku amunicji, braku możliwości otrzymania wsparcia wojskowego oraz braku środków do opieki nad rannymi. Dzięki codziennym relacjom Polskiego Radia cały kraj usłyszał o waleczności żołnierzy z Westerplatte. Do zbudowania legendy przyczynił się też wiersz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego Pieśń o żołnierzach z Westerplatte napisany na gorąco, już 16 września, przez poetę broniącego wówczas wschodnich granic Polski w mundurze Korpusu Ochrony Pogranicza.

Obrona była niewątpliwie niezwykle zaciekła, dzielna i nieoczekiwana przez napastników. Świadczy o tym demonstracyjnie okazywany szacunek przeciwnika wobec obrońców Westerplatte. Niemcy nazywali Westerplatte „małym Verdun”; w dowód uznania dla bohaterskiej postawy Polaków gen. Eberhardt, kierujący niemieckim natarciem i odbierający kapitulację załogi, pozwolił majorowi Sucharskiemu zachować oficerską szablę. Legenda, również dzięki wierszowi Gałczyńskiego, sugeruje, że wszyscy obrońcy polegli i że był to cały batalion (a więc co najmniej kilkuset żołnierzy). Tymczasem polskie straty wyniosły ostatecznie 15–20 zabitych oraz 50 rannych. Z tych, którzy „pomaszerowali do nieba” ustawionoby niedługą kolumnę wojska: najwyżej zaledwie pięć czwórek.

Pieśń o żołnierzach z Westerplatte, choć bardzo poetycka, niełatwa jest jednak do zaśpiewania. Ma zmienny rytm, refren pojawia się, lecz nieregularnie, a wstawione przez poetę w nawiasach wzmianki o kwitnących wrzosach i gorącym lecie niekiedy pomija się ze względu na zmianę dynamiki tekstu. Muzykę do słów Gałczyńskiego pisali różni kompozytorzy, w różnym utrzymaną stylu. Kompozycję Benedykta Konowalskiego (1966 r. na mezzosporan, 2000 r. na baryton) wykonała Maryla Rodowicz z 1974 r. Powstały również wersje melodyczne Wojciecha Łukaszewskiego (1969 r., na chór mieszany a cappella) i Jerzego Bauera (1974 r., na chór mieszany). Najpiękniej może pieśń tę do muzyki Juliusza Łuciuka zaśpiewała Anna German w czołówce filmu dokumentalnego na motywach powieści Stanisława Goszczurengo Prom (1970) w reżyserii Jerzego Afanasjewa.

Choć Gałczyński już w międzywojniu parał się piórem, wiersz o obronie Westerplatte został napisany przez żołnierza. 24 sierpnia 1939 r. Gałczyński (rocznik 1905) został powołany do wojska. Po wybuchu II wojny światowej brał udział w kampanii wrześniowej na wschodzie kraju. Trafił do niewoli radzieckiej 17 września, a następnie został przekazany do niewoli niemieckiej. Okres okupacji spędził w stalagach. Najpierw w Stalagu IV B Mühlberg (nr jeniecki 5700/IV B), potem, gdy wraz z innymi polskimi więźniami odmówił podpisania zrzeczenia się statusu jeńca, trafił do oddziału zajmującego się robotami rolniczymi, a w 1941 r. został przeniesiony do Stalagu XI A Altengrabow pod Magdeburgiem, w Dörnitz. Po raz pierwszy Pieśń o żołnierzach z Westerplatte została opublikowana w formie książkowej w wydanej konspiracyjnie antologii Słowo prawdziwe w 1942 r.

Wiersz powstał w przeddzień dostania się do niewoli. Poeta miał na pewno ograniczoną wiedzę na temat przebiegu walk i szczegółów faktograficznych, w tym wojskowych (np. nieścisłością jest zaliczenie obrońców półwyspu do Morskiego Batalionu). Co więcej, sam autor nie przywiązywał do nich tak wielkiej wagi, jak do artystycznego wyrazu tekstu. Choć zatem we wzmiance o tym, że obrońcy Westerplatte mają z nieba „spłynąć” w środek Warszawy, gdy nadejdą zimne dni — jest pogłos zarówno wieści, że stolica jeszcze się broni (skapitulowała 28 września), jak i nadziei na to, że obrona jej utrzyma się do późnej jesieni — fakty stanowią tu jedynie tło, należy raczej iść za poetycką wizją, która czyni wiersz uniwersalnym.

Już sam początek brzmi zagadkowo: cóż znaczy, że „dni się wypełniły”? To sformułowanie jak z apokalipsy. Jednakże z jej spełnieniem się podmiot liryczny (relacjonujący rzecz z oddalenia, z metahistorii czy ze stanowiska kronikarza) jest pogodzony: „przyszło zginąć latem” — cóż, taki żołnierski los. W sześciu czterowersowych strofach przedstawione jest odejście żołnierzy w zaświaty. Kwitnące późnym latem wrzosowiska ziemskie przechodzą niezauważalnie w niebańskie polany, a przemarszowi dzielnych obrońców towarzyszy ich relacja z wykonanego obowiązku („W Gdańsku staliśmy tak jak mur”) oraz śpiew o tym, jak spędzać będą czas w zaświatach. Obiecują też stamtąd, ze sfer świata nadprzyrodzonego nadal uczestniczyć w tym, co dzieje się na ziemi, w ich kraju. Stali się jakby świeckimi świętymi gotowymi wesprzeć żyjących w trudnych czasach, gdy „smutek krąży światem”.

Opracowanie redakcyjne i przypisy: Paulina Choromańska, Aleksandra Sekuła.